środa, 29 grudnia 2010

O prezentach wymarzonych i o tym, że zima wcale nie jest zła

Albo byłam w oczach Mikołaja w tym roku bardzo grzeczna (sic!) albo on zaszalał na wyrost, bo obdarował mnie w tym roku zewsząd baaardzo hojnie, zasypując pięknymi upominkami, wśród nich tymi, które spełniły marzenia... I te Wam dziś pokażę :)
Osobisty Mikołaj pomógł mi spełnić marzenie o oryginalnej biżuterii z damą kameliową. Piękny wisior i pierścionek - nie mogę wyjść z podziwu, trudno mi się z nimi rozstawać od chwili otrzymania...



Jakież było moje zdziwienie, gdy przedwczoraj w podobną stylistycznie broszkę przyszła ubrana Agnieszka z Zielonej szmatki w tle - identyczna(!) ornamentowa otoczka z brązu, a w środku porcelanowa płytka zdobiona delikatnymi kwiatkami. Jest tylko jeden szczegół: jej broszka to pamiątka po babci, moja - współczesna imitacja, ale jakże perfekcyjna! Cieszy mnie bardzo!
Moja biżuteria to dzieło z berlińskiej pracowni Madam Lili Designs , a dostępna jest w butiku Trendsetterka.com. Odkryłam go niedawno i jestem zachwycona wieloma produktami w styl vintage. Na pewno powrócę nie raz po kolejne.

Od Mikołaja Mamowego dostałam wśród wielu upominków ramkę, na którą chorowałam i obok której chodziłam od sporego czasu... Jeszcze tylko muszę wybrać i wywołać odpowiednie zdjęcia i będę mogła całość ciekawiej wyeksponować, by zachować co nieco od zapomnienia.
Narazie jest jak jest, ale chodzi mi po głowie rozjaśnienie całości i klasyczny biały shabby chic.


Mikołaj wie też co młodej mamie potrzeba: będę "sexi" mamą z cudownym, dobrze wychowanym super-dzieckiem;) Trochę się przy tym śmieję, ale faktem jest, że z lektury bardzo się cieszę, szczególnie, że od dwóch miesięcy szukałam bezskutecznie książkę Doroty Zawadzkiej.


A teraz jeszcze uczta dla oczu - choć zapewne dla Was to nie pierwszyzna i wiele widzieliście. U nas w Szczecinie to właściwie druga tak śnieżna zima, ale pierwsza gdy wszystko tak długo jest białe. Po raz kolejny tej zimy dzisiejszej nocy wszystko za oknem zostało obsypane szadzią. Miasto - choć jak to w mieście, bez szarych asfaltów się nie obejdzie - zima wygląda bajkowo.Nie mogłam sobie odmówić uwiecznienia jej na zdjęciach.







Ostatnie zdjęcie przedstawia aleję platanową w największym parku w Szczecinie. Jest monumentalna i bardzo sentymentalna. O każdej porze roku ma w sobie mnóstwo uroku. Dziś w oddali, wędrowała staruszka  podpierając się laseczką. Bardzo mnie ten widok wzruszył. Taka alegoria życia. Z celem, do którego warto iść by go osiągnąć...

Pozdrawiam Was serdecznie w te mroźne piękne dni!

6 komentarzy:

  1. very nice!!
    happy new year!!
    I have a gift for you in my blog!!
    hugs
    c@ from Chile

    OdpowiedzUsuń
  2. Same piękności, lubię takie broszki i ramki. Zimę zfociłaś super, babcia z laseczką jeszcze tochę i ja też może tak będę chadzać. Zapraszam na candy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm u mnie w domu też była taka broszka muszę porozmawiać z rodziną co sie z tym stało.
    Ramki są zjawiskowe.
    Podjadę dzisiaj do Ciebie na 2minuty...
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne prezenty!!! Musiałaś być grzeczna!!!
    A zdjęcia super!!
    Od razu łza mi się w oku zakręciła, jak zobaczyłam znajome platany. Mimo,że jestem teraz na drugim końcu Polski, to bardzo miło wspominam Szczecin i swoje w nim studiowanie, szczególne, ze miałam zajęcia własnie obok tego parku !!
    Pozdrawiam
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy to w tym parku był kiedyś bar o nazwie Całusek? Bardzo krótko mieszkałam w Szczecinie, zaledwie 3 lata, a i to jakieś 10 lat temu...
    I czy w tej fontannie naprawdę zamarzła woda w soplowaty sposób??? Przepiękne zdjęcia, a to z fontanną szczególnie mi się podoba. No, chyba, że to nie jest fontanna, tylko mam jakieś omamy wzrokowe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Magdo, tak! To Park Kasprowicza, a wspomniany przez Ciebie bar sama pamiętam jeszcze z dzieciństwa :) Stał na drodze z przedszkola do Babci i gdy tamtędy przechodziliśmy Mama kupowała nam zawsze po całusku - namawiać nas nie musiała! Pyszne były! Aż żal że to już przeszłość i nie zaprowadzę tam Synka...

    A ta fontanna to faktycznie fontanna, ale nie zamarznięta, choć ja też się raz nabrałam :)
    To konstrukcja stawiana na zimę, gdy zakręcana jest woda. Wieczorami pięknie oświetla okolicę imitując opadającą wodę fontanny :)
    Bardzo się cieszę, że zdjęcia Wam się podobają i przywołały miłe wspomnienia.
    Ja się na te zimowe widoki napatrzeć nie mogę... Nawet w środku miasta zima potrafi być piękna.

    OdpowiedzUsuń