niedziela, 4 lipca 2010

Metamorfoza pewnego francuskiego lustra

Jeszcze w lutym czy w marcu zjawiła się w mojej pracowni pewna Pani, której marzyła jej się metamorfoza lustra, które dotąd trzymała schowane za szafą. Lustro to wcale nie byle jakie, bo raz że prezent, dwa - pamiątka po znanym i cenionym u nas arcybiskupie Marianie Przykuckim, który zmarł kilka miesięcy wcześniej. Cały problem tkwił w tym, że rama lustra pociągnięta była leciwą już warstwą złotolu, który nie dość, że spłaszczał beznadziejnie wszystkie żłobienia to na domiar złego w kilkunastu miejscach utlenił się tworząc nieciekawe zielone zacieki. Właścicielka lustra marzyła sobie, by ramę oczyścić i dotrzeć do surowego drewna, pięknie je podkreślić i zostawić. Wielkie było jej rozczarowanie, gdy się okazało, że rama z tak cennego surowca jakim jest drewno zrobiona nie jest i że to zwykły odlew z żywicy. Poprosiła więc tak czy owak o oczyszczenie i przemalowanie ramy sugerując kolory szarości, by pasowały jej do grafitowej szafy.

Zapodziałam gdzieś niestety na komputerze zdjęcia "przed", więc musicie użyć wyobraźni i uwierzyć na słowo, że to brudne złoto z zielonymi utlenionymi zaciekami wcale nie wyglądało za ciekawie!
Tak więc rama została oczyszczona (w tym miejscu dziękuję A. za pomoc), zagruntowana, kilkukrotnie malowana, na koniec cieniowania w szarościach, zabawa papierem ściernym, techniką suchego pędzla i wykończenie satynowym woskiem. Pracy trochę było, bo okazało się, że ta marna podróba a'la francuskie lustro pozostawiała wiele do życzenia, miała sporo ubytków, a samo lustro było beznadziejnie osadzone w kicie co już dawno skamieniał. Ale im więcej trudności - tym większa satysfakcja, że udało się projekt doprowadzić do końca.
Oto co wynikło z metamorfozy...





Przyznam po cichu, że z efektu byłam bardzo zadowolona, aż naprawdę szkoda mi było się z lustrem rozstać. Myślę, że całkiem znośnie udało mi się podkreślić plastykę ramy i przejść z kiczu (bo ta wersja złota naprawdę nie zachwycała do formy akceptowalnej).
(Skromnisia się odezwała :P Ale wybaczcie - zazwyczaj jestem perfekcjonistką, która ciągle widzi swoje niedociągnięcia...)

6 komentarzy:

  1. ja bym miała problem żeby dobrowolnie rozstać się z tym cudem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lustro wyglada zjawiskowo, forma bardzo ciekawa.
    Moim zdaniem poradzilas sobie rewelacyjnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. trzeba było nie oddać...a baby do pracowni nie wpuścić..hihi...pięknie wyszło

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak ładnie wygląda na ścianie może jej nie będzie pasować?
    Fajnie, że zaczynasz znowu pokazywać prace:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko wyszło przepiękne!:) Podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Wam dziękuję:) Cieszę się, że i Wam się podoba. Lustro wróciło do właścicielki, ale przyznam, że aż żałowałam, bo zdawało mi się po jej minie, że jest z innej bajki i nie do końca czuje "te klimaty"... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń